Strony

niedziela, 17 listopada 2013

Love #6

- Dobrze. Będę cie słuchać. - powiedziałam.
- Zaraz co ja wgl. wygaduje.?? - pomyślałam
Chłopak pogładził mnie po twarzy i wyszeptał :
- Przepraszam że cię tak pobiłem....ja po prostu......no zależy mi na tobie.
- Co..co ty przed chwilką powiedziałeś .? - zapytałam z niedowierzeniem.
- No powiedziałem że.......no kurwa KOCHAM CIĘ....
W mojej głowię wszystko wirowało.
- Ale ty....ty mnie pobiłeś.! ...I chciałeś mnie zgwałcić.! To nie jest miłość...!! - wykrzyczałam mu w twarz.
Brunet zamachnął się ale jego ręka zawisła w powietrzu.
- Przepraszam....ja nie panuje nad złością....
- O nie.! Odwal się psychopato.!!
Z mojego wrzasku przeszłam w szloch.
Brunet uspokajał mnie.
- Dlaczego ja.....? - zapytałam go w końcu
I sama nie wiem dlaczego wtuliłam się w niego.
Po kilku minutach wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu.
- Gdzie jest łazienka..? - zapytałam
- O tam. - wskazał dłonią Louis
Poszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.
- W lustrze dostrzegłam że mam coś na szyi.
Od razu sobie przypomniałam.
Na samą myśl że on to zrobił ciarki mnie przeszły.
Ale nie tylko ciarki.
Poczułam coś dziwnego w brzuchu.
- Boże co się ze mną dzieje..? - zapytałam samą siebie po cichu.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Mała...jeszcze raz przepraszam.
Kiedy usłyszałam jego głos uczucie stało się większe.
- Wiem. Zaraz wyjdę. -powiedziałam i podeszłam do drzwi.
Już miałam otworzyć ale zawahałam się.
Pomyślmy.
Ten pajac chciał mnie zgwałcić....no i mnie pobił. Ale z drugiej strony przeprosił.
W mojej głowie trwała walka.
W końcu otworzyłam drzwi.
- Ja naprawdę nie chciałem cię tak pobić. Ja jestem w gangu i musze byc taki agresywny. Przeprasz...- nie dokończył bo namiętnie go pocałowałam.
- Co ja wyprawiam..?! - krzyknęłam w myślach
Odsunęłam się od niego i cicho powiedziałam.
- Przyjmuje przeprosiny. Gdzie jest Ines i Karine..?
Brunet stał oszołomiony moim gestem.
- Yyy...są u nas w bazie.
-Zaprowadź mnie do nich...
Wyszliśmy z domu Louisa i wsiedliśmy do auta.
Jechaliśmy jakieś dobre pół godziny po czym stanęliśmy przed jakimś magazynem.
- To jest wasza baza...? - zapytałam
- Tak. Ja zaprowadziłem cię do niej z drugiej strony.
Przypomniałam sobie ten dzień.
Ładnie mnie zaprowadził. Zaciągnął.
Weszliśmy do magazynu.
Od razu rozpoznałam Nialla, Zayna i Harrego.
Nagle doszło do mnie że trzymają siłą moje przyjaciółki.
- Puśćcie je .!! - krzyknęłam i pobiegłam w ich strone.
Louis złapał mnie w pasie i przyciągnął.
- Spokojnie nic się im nie stanie. Nic im nie zrobią.
-Ale...- brunet odwrócił mnie twarzą do siebie i wyszeptał swoim delikatnym i spokojnym głosem :
- Obiecuje...- ten jego głos mi się strasznie podobał. Był inny niż ten kiedy krzyczał.
Odetchnęłam i powiedziałam :
-Wierze...
Louis puścił mnie i zawołał jakiegoś chłopaka.
- Diana to jest Liam.
- Cześć. Poznaliśmy się w moim domu...-powiedziałam i podałam mu rękę.
Spojrzałam w stronę moich przyjaciółek.
Na ich twarzach malował się ból.
Zacisnęłam pięści i odwróciłam się do Louisa.
- Czy oni mogą je puścić.?
Brunet kiwnął głową i ruszył w ich stronę.
Po chwili moje przyjaciółki opadły na ziemię.
Od razu do nich podbiegłam....

-Diana....przepraszam że ci nie wierzyłam...- powiedziała Karine i rozpłakała się jak małe dziecko.
Otarłam jej łzy i szybko spytałam :
- Oni nic wam nie zrobili...?
Dziewczyny pokręciły głowami.
Zmierzyłam wzrokiem Harrego.
Podniosłam się i podeszłam do Louisa.
- Możemy pogadać na osobności...?
- Jasne. Choć...
Pokiwałam do przyjaciółek i powiedziałam :
- Zaraz wracam.
Brunet zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju.
- To o czym chciałaś gadać...? - zapytał.
Sama nie wiem po co to zaproponowałam.
W moim mózgu pojawiła się chęć bycia z Louisem sam na sam.
- Czy coś się sta....- przez jego obecność w moim brzuchu wszystko się przewracało.
Uciszyłam go palcem, a po chwili namiętnie pocałowałam.
Louis odwzajemnił pocałunek i przyparł mnie do ściany.
Teraz to on mnie całował.
Oplotłam ręce wokół jego szyi i oddawałam się pocałunkom.
Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Słuchaj Lou....- blondyn zamilkł kiedy nas zobaczył.
Louis wyszeptał mi do ucha :
- Spokojnie.....jeszcze będzie na to czas. -po czym odszedł z blondynem.
Stałam oparta o ścianę.
Nagle doszło do mnie co ja przed chwilą robiłam.
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
Przez moją głowę przepływał potok myśli.
- Jego usta są cudowne....- przeleciało mi przez głowę.
-Nie mogę nigdy więcej tego powtórzyć...- kolejna myśl
Odetchnęłam i skierowałam się do miejsca gdzie były moje przyjaciółki.
- Jesteś...! - przywitała mnie Inez i przytuliła mocno.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaków.
- Emmm....czy my możemy wrócić do domu.
- Pod warunkiem że nie będziecie uciekać....- powiedział Harry i spojrzał na mnie.
Zacisnęłam pięści ale odpowiedziałam spokojnie :
- Nie uciekniemy.
Cała grupka się zaśmiała a po chwili byliśmy w aucie.
Louis odwiózł nas pod dom i pomachał.
Szybkim krokiem weszliśmy do mieszkania.
Usadowiłyśmy się w salonie.
- Diana.....o czym ty gadałaś z tym no.....Louisem..? - zapytała mnie Karine.
Nie wiedziałam co mam im powiedzieć.
- Wiesz o takich no......sprawach. - wydukałam
W ustach nadal czułam smak Louisa.
Dziewczyny popatrzyły na siebie i zachichotały.
- Z czego się śmiejecie..? - zapytałam
-Z niczego....obejrzymy jakiś film..?
- Pewnie.
I tak przesiedziałyśmy całą noc oglądając filmy.
Nad ranem obudziło nas pukanie do drzwi.
Leniwie podniosłam się i poszłam otworzyć.
- Diana..?! - przywitała mnie dziewczyna o lokowanych włosach.
- Victoria.? - przytuliłam dziewczynę i zaprosiłam do środka.
Victoria to moja kuzynka.
Dawno się nie widziałyśmy.
Ostatni raz rozmawiałyśmy chyba 2 lata temu.
Potem ja wyjechałam.
- Co cię tu sprowadza..? - zapytałam podając jej kubek.
Brunetka uśmiec...hnęła się i upiła łyka.
- Cóż.....myślałam żeby zamieszkać w tym mieście.
- To extra.....
- Jest tylko jeden problem.
- Jaki..?
- Ja nie mam gdzie zamieszkać....
Zaśmiałam się i powiedziałam
- Jak to..? A tu ci się nie podoba.?
Dziewczyna zapiszczała i rzuciła mi się na szyje.
- Co tu się dzieje..? - zapytała ziewając Karine.
- To jest Victoria. To jest Karine i Inez.
Dziewczyny podały sobie ręce i zaczęły się śmiać.
- To może coś zjemy..? - zapytała Inez.
Przytaknęłyśmy i poszliśmy do kuchni.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
Przed wejściem stał Harry.
Wzdrygnęłam się.
- Cześć. Mogę wejść..?
Pokiwałam powoli głową.
Loczek wszedł do mieszkania i uśmiechnął się.
- Wiesz....przepraszam za ten ostatni raz. - powiedział
- Ta...jasne. Spoko nic się nie stało....
Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy.
Brunet nachylił się ale ja go odepchnęłam.
- Nie wierze....najpierw Niall a teraz ty.
- Co Niall..? - zapytał delikatnym głosem loczek
Oparłam się o ścianę i powiedziałam :
- No on chciał mnie pocałować. Doszło by do pocałunku ale przyszedł Louis.
-Na prawdę..??? - Harry się przybliżał.
- Co ty wyprawiasz.? - zapytałam kiedy brunet był dość blisko.
On tylko się zaśmiał i powiedział :
- Przecież tu nie ma Louisa.....co ci szkodzi.? - jego głos był aksamitny.
- Harry....proszę cię. Odsuń się. - odpychałam go dłońmi.
- Daj spokój..... - jego usta dotykały mojego ucha.
- Odsuń się...!! - jego duże dłonie dotykały mojego brzucha.
Zebrałam się w sobie i odepchnęłam chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz